Harry Potter World

Forum w całości poświęcone Harry'emu Potter'owi

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2012-05-09 11:21:51

wikki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-09
Posty: 3
Punktów :   

Dobro i zło to tylko fikcja.

Prolog

Na terenie całej posiadłości trwała zaciekła walka między członkami Zakonu Feniksa, a śmierciożercami. Niestety ci drudzy przegrywali, ponieważ nie byli przygotowani na atak i była ich tylko garstka. W czasie, gdy na dworze latały różne zaklęcia i klątwy, trójka czarodziejów stała w pokoju nad dziecięcym łóżeczkiem. W nim to właśnie spało małe niemowlę, nieświadome zagrożenia, które na nie czyha. Piękna kobieta o kasztanowych włosach wtulała się w ramię męża i płakała.
-Boję się Tom. Boję się, że ją nam zabiorą i zabiją.
-Spokojnie Kate. Nie pozwolę, by stała się jej krzywda.
Owa dwójka czarodziei spojrzała jeszcze raz na śpiące dziecko, poczym zwrócili się do czarownicy stojącej obok.
-Jane, musisz ją  stąd niespostrzeżenie wynieść. Musisz ją uratować i zaopiekować się nią. Nikt nie może się dowiedzieć, że nasza córka przeżyła tą walkę. A przynajmniej do puki nie podrośnie.- rzekła pani domu
-Kate, Tom jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi i traktuję was jak rodzinę. Szybciej zginę niż pozwolę ją skrzywdzić.- odparła z powagą i pewnością Jane
-Dziękujemy Ci.
Tom przytulił swoją przyjaciółkę w geście wdzięczności. Po chwili podeszli jeszcze raz do łóżeczka. Kate ucałowała córeczkę na pożegnanie, Marvolo uczynił to samo, a potem podał ją Jane.
-Trzymaj się i zadbaj o jej bezpieczeństwo.- rzekła raz jeszcze Kathrin
Kobieta z dzieckiem uśmiechnęła się do przyjaciół i szybko wyszła ukrytym przejściem. Małżeństwo skierowało się do dużego łoża, na którym leżało jakieś dziecko, które miało zginać zamiast ich córki. Po chwili do pokoju wpadli: Albus Dumbledore, Alastor Moody i James Potter. Riddle ściągnął uwagę pierwszej dwójki na siebie. Gdy oni walczyli Potter zdołał oddzielić matkę od córki i już w następnej minucie śmiercionośne zaklęcie pozbawiło dziewczynkę życia. Po pokoju rozległ się krzyk bólu matki, która właśnie straciła dziecko. Tom, gdy tylko zauważył co się dzieje podbiegł do żony i w ostatniej chwili teleportowali się, unikając trzech zielonych promieni. Dobry obserwator zauważyłby, że na ich twarzach nie gościł smutek, lecz radość, a to dlatego, że ich plan powiódł się i Dumbledore i cała reszta jest święcie przekonana, że zabili córkę Lorda Voldemorta.

Kilka minut wcześniej

Jane udało się wyjść z budynku niespostrzeżenie, lecz gdy tylko weszła do ogrodu jakieś zaklęcie ją trafiło. Upadła na ziemię. Po chwili się podniosła, a na jej twarzy gościło przerażenie. Wiedziała już, że nie jest wstanie wypełnić do końca przysięgi złożonej przyjaciołom. Nie zaopiekuje się ich córką, bo dostała klątwą, która sprawi, że za dwie godziny umrze. Puściła się więc biegiem do lasu, ponieważ nie jest tak potężna jak Tom i nie może się teleportować z terenu posiadłości musi wyjść poza nią. Wyjście z lasu zajęło jej godzinę. Gdy tylko to zrobiła w powietrzu rozległ się charakterystyczny trzask towarzyszący teleportacji. Pojawiła się na jakiejś ulicy. Podeszła do drzwi pierwszego domu, położyła dziecko na wycieraczce, rzuciła zaklęcie zmieniające charakter i wygląd, zadzwoniła i szybko teleportowała się w miejsce, gdzie będzie mogła spokojnie umrzeć. Była zadowolona i spokojna, ponieważ uratowała córkę przyjaciół i oddała ją na wychowanie w ręce czarodziei, którzy się nią zaopiekują. Nie wiedziała jednak jak bardzo się myli i że wygląd nie do końca się zmieni. Po tym jak zniknęła, drzwi otworzyły się i stanęła w nich kobieta. Gdy tylko zauważyła dziecko wzięła je na ręce i weszła do środka. Po rozmowie z mężem postanowili wychować dziecko jak swoje, ponieważ sami nie mogli mieć dzieci. Państwo Granger nie wiedzieli jednak, że od owej dziewczynki i od tego po jakiej stronie stanie, zależeć będzie życie całego świata mugoli, jak i czarodziei. Nie wiedzieli, że przez nią cały ich świat ulegnie zagładzie i że zginą z jej ręki.

Offline

 

#2 2012-05-13 15:06:31

miliko

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-04-02
Posty: 3
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Cudownie się zaczyna...

Offline

 

#3 2012-05-13 15:07:56

zygwan

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-11-23
Posty: 3
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Prolog fajny a nawet bardzo fajny. Dziwię się tylko że tak "wspaniały" czarodziej jak Dumbledore nie zauważył tego podstępu...

Offline

 

#4 2012-05-14 19:46:20

wikki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-09
Posty: 3
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Rozdział I

Pewna brązowo włosa Gryfonka siedziała na parapecie w swojej sypialni i rozmyślała nad swoim losem. Godzinę temu dowiedziała się, że całe jej dotychczasowe życie było jednym, wielkim kłamstwem, że nie jest szlamą, że nie jest córką tych wrednych mugoli. Tak, wrednych mugoli. Trzeba zaznaczyć tu, że jej życie nie było takie piękne jak wszystkim się wydawało. Hermiona nie miała łatwego życia. Od kiedy jej „rodzice” dowiedzieli się, że jest czarownicą, zaczęli nią pomiatać, bić, wykorzystywać do każdych prac, była traktowana gorzej niż skrzat domowy. Skrywała w sobie to, że nienawidzi mugoli, bo wszyscy jej znajomi bronili ich, a teraz? Teraz wreszcie może się zemścić i nie musi udawać, że kocha Grangerów. A wszystko to za sprawą jednego wspaniałego wydarzenia z przed dwóch godzin.

Wspomnienie

Szóstoroczna Gryfonka szła właśnie na szlaban do Severusa Snape’a, Naczelnego Postrachu Hogwartu. Przez całą drogę zastanawiała się za co dostała ten szlaban, przecież nic złego nie zrobiła. Przeanalizowała całe zajęcia i nic. Na rozmyślaniu zeszła jej cała droga do gabinetu Mistrza Eliksirów. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Po usłyszenie „wejść”, weszła do środka.
-Dobry wieczór panie profesorze.
-Brawo Granger, nie spóźniłaś się. A teraz chodź za mną. Zaprowadzę cię do sali, którą masz wyczyścić.
Po tej krótkiej wymianie zdań Snape wyszedł z gabinetu, a młoda Gryfonka ruszyła za nim. Szli już tak 15 minut jakimś zapomnianym korytarzem. Nagle Nietoperz zatrzymał się, otworzył drzwi i wszedł do środka. Panna Granger strasznie się bała. W końcu jest tu z najbardziej znienawidzonym nauczycielem, w dodatku śmierciożercą w kompletnie nieznanej jej części zamku. Po chwili przełamała się jednak i weszła do środka.
-Tu masz miotłę, wodę i szmatę. Przyjdę po ciebie o 24. jak wrócę sala ma lśnić.- rzekł Snape z swoim wrednym uśmieszkiem na ustach
Gdy tylko wyszedł zabrała się do roboty. Po paru minutach drzwi otworzyły się i do środka weszła jakaś zakapturzona postać. Hermiona sięgała już po różdżkę, gdy nagle przypomniała sobie, że Snape ją jej zabrał. No to pięknie. Postać zaczęła się do niej zbliżać, a ona nie mogła się ruszyć. Ze strachu nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Gdy zakapturzony osobnik stał już centralnie przed nią, podniósł ręce i zsunął kaptur. Oczom Hermiony ukazał się Tom Marvolo Riddle.
-Witaj Hermiono.- rzekł
-Aa! Voldemort! Co ty tu robisz?! Nie wydam ci Harry’ego!
-Po co mi Potter, skoro mam ciebie. Moją córkę.- odparł z uśmiechem
-Co?! Kłamiesz! Ja nie jestem twoją córką!
-Ależ jesteś i zaraz ci to udowodnię.
Hermiona padła na kolana i zaczęła płakać. „To nie możliwe” powtarzała w kółko. Czarny Pan kucnął przy niej i przytulił ją. Gdy tylko to zrobił po jej ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Tom otarł ręką jej łzy i spojrzał w te bursztynowe oczy, jego oczy.
-Ale jak? Przecież...
-Spokojnie. Chodź, usiądziemy na kanapie i wszystko ci opowiem.
-A skąd mam wiedzieć, że nie zabijesz mnie lub nie porwiesz by szantażować Harry’ego?
-Gdybym chciał to zrobić to już bym to zrobił. A teraz chodź.
Podnieśli się i podeszli do wyczarowanej przez Riddlea kanapy. Usiedli wygodnie i Tom zaczął swoją historię.
-Osiemnaście lat temu, gdy byłem u szczytu swojej potęgi Severus Snape przyprowadził do mnie swoją siostrę, która chciała wstąpić w moje szeregi. Gdy tylko ją ujrzałem poczułem w sercu ciepło. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, a byłem pewien, że nie znam tego uczucia. Ona odwzajemniała moje uczucie. Zmieniłem się. Dla moich podwładnych jestem dobrym panem, pomagam im w trudnych sytuacjach, znalazłem nawet przyjaciół. Rok później wzięliśmy ślub, a potem narodziłaś się ty. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Przez pierwsze miesiące po twoich narodzinach byliśmy razem bardzo szczęśliwi, lecz nasze szczęście nie trwało długo. Pewnej nocy naszą posiadłość zaatakowali członkowie Zakonu Feniksa. Byliśmy nie przygotowani, nie mieliśmy z nimi szans. Jakimś cudem dowiedzieli się o tobie i chcieli cię zabić. Wraz z Jane i Kathrin, twoją matką, postanowiliśmy cię ukryć. Jane potajemnie wyniosła cię z domu, a my na twoje miejsce podłozyliśmy jakieś dziecko. Chwilę po tym, jak nasza przyjaciółka wraz z tobą opuściła pokuj, wparowali do niego: Dumbledore, Moddy i James Potter. Ściągnąlem na siebie uwagę pierwszej dwójki. Gdy my walczyliśmy Potterowi udało się odebrać Kate dziecko i zabić je. W ostatniej chwili zdążyłem dotrzeć do żony i deportować się z nią tuz przed trzema promieniami Avady. Byliśmy szczęśliwi, że nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo, a ja dodatkowa wściekły, że prawie straciłem żonę. Dzień po tym wydarzeniu udałem się do Potterów i zabiłem ich.
-Ale Harry cię pokonał.
Po sali rozniósł się śmiech Voldemorta.
-Nie. Młody Potter mnie nie pokonał. Zostawiłem na jego czole bliznę, by wszyscy myśleli, że zginąłem, a ja wraz z Kate zaczęliśmy cię szukać.
-A przepowiednia?
-Nie ma żadnej przepowiedni. Dumbledore wymyślił ją sobie, by mieć władzę w świecie magii.
-Nie rozumiem.
-To proste. Dumbledore był jednym z najbliższych towarzyszy Potterów i w jakimś stopniu Harry był pod jego opieką. Wszyscy wierzyli, że młody Potter ma jakaś potężną moc, skoro jako dziecko pokonał samego Czarnego Pana. A skoro złoty chłopiec jest pod opieką Dumbledorea to nikt nie chciał mieć w nim wroga.
-Aha.
-Wracając do mojej opowieści. Dowiedzieliśmy się, że Jane zginęła w dzień ucieczki, bo znaleziona jej ciało. Przez następne szesnaście lat szukaliśmy cię. Aż do dziś.
-Dlaczego tak długo?
-Bo Jane rzuciła na ciebie zaklęcie zmieniające charakter i wygląd. Choć to drugie nie za bardzo jej wyszło.
-Czyli żyłam przez te wszystkie lata z tymi wrednymi mugolami, bo Dumbledore i cała reszta chciała mnie zabić?
-Tak.
Hermi rozpłakała się na dobre. Riddle przytulił ją i w takiej ciszy siedzieli przez pewien czas, do póki Miona się nie uspokoiła.
-Jestem siostrzenicą Snapea?- spytała
-Tak. Severus jest twoim wujkiem, jak i chrzestnym.
-A co z mamą?
-Mieszkamy razem w Riddle Manor.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
Riddle zastanowił się chwilę poczym wyczarował węża.
-Tylko potomek Salazara Slytherina potrafi rozmawiać z wężami. Jeśli jesteś naprawdę moją córką to przemów do niego.
Gryfonka spojrzała na niego, po czym powiedział:
-Witaj.
-Witaj pani.- odsyczał wąż
-Jak się nazywasz?
-Jestem Sambor.
-Rozumiem go! Rozumiem!- teraz to krzyczała w ludzkim języku
-Teraz mi wierzysz?
-Tak. A dlaczego Potter umie mowę węży?
-Tworząc bliznę musiałem dać mu jakąś z moich mocy. Nie miałem wpływu jaką dostanie. To była cena tego zaklęcia.
-Możesz zdjąć ze mnie to zaklęcie?
-Ależ oczywiście.
Mruknął jakaś formułkę i po chwili w sali rozbłysło zielone światło. Hermiona nie zmieniła się z wyglądu, ale jej charakter nabrał należyty kształt.     
-Co teraz będzie tato?
-Cieszę się, że mówisz do mnie tato. Chcieliśmy, byś od tych wakacji zamieszkała z nami. Zgadzasz się?
-Tak. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że uwolnię się od tych mugoli.
-Za co ich tak nienawidzisz? Wszyscy mówią, że ich kochasz.
Hermiona opowiedziała ojcu o sytuacji w domu. Wyjaśnili sobie wszystko i ustalili, że od teraz będzie mieszkać z nimi. Przed 24 Voldemort opuścił Hogwart, a chwilę potem do sali wszedł Snape.
-Czemu sala jest nadal brudna?!- warknął wściekły
-Oj wujku, żeby tak do siostrzenicy?
-Na Merlina Hermiono. Ty znasz prawdę. Od kiedy? Kto ci powiedział? Co ty na to?
-Tata, przed chwilą i jestem teraz najszczęśliwszą czarownicą pod słońcem.
Snape przytulił Mionę i zaczął się z nią kręcić dokoła, ze szczęścia. Porozmawiali chwilę, wyjaśnili sobie wszystko, poczym Severus odprowadził ją do PWG.

Koniec wspomnienia

Na myśl o zemście na ustach panny Riddle pojawił się ironiczny uśmieszek. Teraz wszystko będzie inaczej, lepiej. Z takim nastawieniem młoda Gryfonka (do czasu) położyła się spać.

Offline

 

#5 2012-05-21 19:38:25

sorelka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-03-27
Posty: 3
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Taka Hermiona podoba mi się najbardziej .! I nie żałuję tego Grzmottera ;P Jestem ciekawa tej zemsty I niech cały świat łącznie z Dumbledor'em się boi .!

Offline

 

#6 2012-05-21 19:41:15

Hermiona

Administrator

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 9
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Voldemort kochanym tatuśkiem przytulającym i ocierającym łzy?

Offline

 

#7 2012-06-07 13:17:57

wikki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-09
Posty: 3
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Rozdział II

Ostatni tydzień roku szkolnego minął w miarę spokojnie. Hermiona starała się zachowywać tak jak dotychczas, a trzeba przyznać, że było to cholernie trudne. We wtorek omal nie wykrzyczała wszystkiego Potterwoi w twarz i nie strzeliła do Avadą, gdy ten obrażał Voldemorta i wychwalał pod niebiosa Albusa Dumbledore’a. W ostatniej chwili powiedziała, że boli ją głowa i poszła do siebie, gdzie rzuciła zaklęcie wyciszające i zdemolowała cały pokuj. Później jednym zaklęciem przywróciła go do stanu używalności.
Dziś jest piątek, długo przez wszystkich oczekiwany dzień, koniec roku szkolnego, ostatnie zajęcia, a jutro pociągiem wszyscy wracają do Londynu. Ostatnią lekcją w tym roku i dniu były podwójne eliksiry. Wraz z Severusem Miona postanowiła zrobić coś co zaskoczy wszystkich. Panna Granger przyszła do sali jako pierwsza, wyjątkowo bez Grzmotera i Wieprzleja. Gdy owa dwójka weszła do pełnej uczniów sali i nie zauważyła swojej przyjaciółki chciała wyjść jej szukać, lecz w tym momencie do sali wparował Naczelny Postrach Hogwartu.
-Siadać.- warknął do wszystkich w swoim stylu
Potter przez swoją wrodzoną zdolność do wysuwania błędnych wniosków i podejmowania decyzji tragicznych w skutkach dla siebie, zaczął strasznie się wiercić i szeptać do Weasley’a.
-A cóż to Potter? Czy ja taki straszny jestem, że pokazujesz swój strach publicznie i szeptasz do Weasley’a?- spytał sarkastycznie Mistrz Eliksirów
-Panie profesorze, nie ma Hermiony. A jak stało jej się coś złego?- palnął bez namysłu Bliznowaty
-Gdybyś się rozejrzał to byś zauważył, że siedzi ona w pierwszej ławce. Ale oczywiście ty Potter nie widzisz niczego poza czubkiem własnego nosa. Wielki Harry Potter. Też mi coś. Przez ciebie Gryffindor traci 20 punktów.- cała wypowiedź Snape’a ociekała jadem i ironią
Grzmoter cały czerwony ze złości usiadł na swoim miejscu, a profesor zaczął sprawdzać obecność.
-Malfoy?
-Jestem.
-Parkinson?
-Jestem.
-Potter?- spytał z wyraźnym obrzydzeniem
-Jestem.- odparł cały czas zły, a pod nosem dodał- Przecież wiesz Nietoperzu, przecież odebrałeś mi 20 punktów.
Na jego nieszczęście nauczyciel eliksirów miał doskonały słuch.
-Minus 30 punktów.
-Za co?!
-Kolejne 20. Za co? Za to jak zwracasz się do nauczyciela, krzyczysz, nie ty się wydzierasz no i obrażasz pracownika szkoły. A teraz racz zająć miejsce, chyba że twoje szanowne cztery litery nie mogą się pobrudzić od kurzu.
Potter jeszcze bardziej wściekły opadł na krzesło, a klasa śmiała się w najlepsze z wypowiedzi profesora, byli to oczywiście Ślizgoni i pewna brązowowłosa Gryfonka.
-Weasley?
-Jestem.
-Hermiona?
-Jestem.
Na dźwięk tych słów, wypowiedzianych miłym tonem z obu stron, klasa w szoku spoglądała to na Snape’a, to na Granger. Słychać było tylko szepty: Co to ma znaczyć? Co tu się dzieje? Od kiedy Snape mówi do Gryfonki, w dodatku szlamy Granger po imieniu? Czemu Nietoperz jest miły dla Hermiony? itp.
-Cisza!- krzyknął NPH- Na tablicy macie przepis na Wywar Żywej Śmierci. A teraz do roboty.
Nikt po za Mioną nie mógł się skupić. Nadal nie mogli pojąc tego co wydarzyło się przed chwilą. Hermiona już po godzinie miała skończone.
-Sev, skończyłam już. Mogę poczytać sobie jedną z twoich książek?
-Tak. Usiądź sobie przy biurku. W szafce powinna być jeszcze jakaś, której dotychczas nie przeczytałaś.
Hermiona usiadła przy biurku i zaczęła czytać już dwudziestą z kolei, w ciągu tego tygodni, książkę o Czarnej Magii. Po tej krótkiej konwersacji między nauczycielem i uczennicą, Potter, Weasley i Malfoy z wrażenia spadli z krzeseł, wywołując tym salwę śmiechu u ME i Gryfonki, a widząc miny owej trójki, po prostu nie mogli przestać. Wreszcie zadzwonił ten upragniony ostatni dzwonek. Severus objął ramieniem Hermionę i jako pierwsi wyszli z sali, zostawiając już w kompletnym osłupieniu całą klasę. Doszli do prywatnych kwater Seva, weszli do środka i padli na kanapę płacząc ze śmiechu. Tego dnia panna Riddle nie wróciła już do PWG. Gdy oboje nie pojawili się na kolacji, między uczniami rozniosła się plotka, że Hermiona Granger jest kochanką Severusa Snape’a. W tym czasie Sev zrobił Mionie powtórkę z całego materiału, który przerobiła, w końcu ona chciała zaimponować ojcu, a on jako jej wujek chciał jej w tym pomóc. Następnego dnia weszli razem do WS. Szli ramię w ramię wesoło rozmawiając, poczym rozdzielili się. Ona poszła do stołu Gryfonów, a On do stołu nauczycielskiego. Hermi usiadła na samym końcu i patrzyła, jak Dumbledore przyznaje Puchar Domów i Puchar Quidditcha Gryffindorowi. Na sali rozległ się głośny aplauz, do którego nie dołączyli się uczniowie domu Salazara Slytherina, ich opiekun oraz ona. Uśmiechnęła się za to na myśl, że w przyszłym roku będzie inaczej. W przyszłym roku zwycięstwo będzie świętować Slytherin. Ona już tego dopilnuje. Uczta dobiegła końca i wszyscy zaczęli się żegnać. Grzmoter, Wieprzlej i Wiewióra ( Ginny Weasley) szli w jej stronę z minami wyrażającymi chęć mordu, za to co wydarzyło się na eliksirach. Na jej ustach pojawił się ironiczny uśmieszek. Już mieli prawić jej wyrzuty, gdy tuż obok, znienacka pojawił się Snape.
-Bagaże są już w domu, lecz my musimy się tam dostać w normalny sposób. Chodźmy już, bo nam powóz odjedzie.- rzekł do Hermiony
Mieli już iść, gdy Weasley złapał ją za rękę.
-Ty suko! Jesteś jego kochanką!- krzyknął
-Czy ci na mózg padło Ronaldzie? Ja jestem uczennicą, a Severus nauczycielem. Nic nas nie łączy, poza przyjaźnią.
Po tych słowach odeszli do powozu.
-Myślisz, że to prawda?- spytał Ron Harry’ego
-Myślę, że tak. Choć to i tak za dużo. Gdyby było inaczej Dumbledore wydaliłby ją ze szkoły, a nietoperza wyrzucił z pracy.
-Masz rację. Miejmy tylko nadzieję, że przez te wakacje wszystko ulegnie zmianie na lepsze i Hermiona z powrotem znienawidzi tego dupka.- rzekła Ginny
Oj, gdyby tylko wiedzieli, że ich życzenie się spełni. Wszystko ulegnie zmianie, lecz na gorsze, dla nich. Podczas podróży pociągiem Severus opowiadał jej o sobie, o jej ojcu, jak się poznali, jak zostali przyjaciółmi, lecz gdy pytała go o żonę, to odpowiadał, że to niespodzianka. Gdy pociąg zatrzymał się na stacji King Cross odczekali aż zrobi się mniej tłoczno i wyszli z przedziału. Wyszli na zewnątrz i udali się przed siebie. W końcu Snape dostrzegł rodzinę Malfoyów i ruszyli w ich stronę.
-A ty tu czego szlamo?- spytał z pogardą młody Malfoy
-Milcz synu.- uciszył go ojciec
-Najmocniej panienkę przepraszam.- tłumaczył się Malfoy Senior
-Co tu się dzieje?!- wrzasnął zdenerwowany Draco
-Zamilcz Draconie.- upomniała go matka
-Ja najmocniej za niego...
Narcyza chciała się już tłumaczyć, lecz Hermiona jej przerwała.
-Lucjuszu, Narcyzo, nic się nie stało. Zgaduję, że Draco jeszcze nic nie wie?
-Tak panienko. Nie zdążyliśmy mu jeszcze powiedzieć.- odpowiedziała Narcyza
-To nic. Sprawa wyjaśni się z biegiem czasu. A teraz moglibyśmy już jechać?
-Ależ oczywiście panienko.- rzekł Lucjusz
-Strasznie mi się podoba, jak się tak do mnie zwracacie- zaśmiała się serdecznie- lecz proszę, mówcie mi po imieniu.
-Dobrze pa... Hermiono.- odparła pani Malfoy
Tej wymianie zdań przysłuchiwał się nadal nic nie pojmujący Draco. Po co my z nią jedziemy do dworu Czarnego Pana? Nie mógł tego pojąć. Cała piątka doszła do samochodu- limuzyny i po chwili ruszyli w drogę do Riddle Manor.

Offline

 

#8 2012-07-08 13:05:36

vemesis

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-11-07
Posty: 4
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Pięknie ale ta akcja z snapem poprostu się popłakałam ze śmiechu^^
ciekawi mnie mina draco przy tej wymianie zdań miona cyzia i lucek

Offline

 

#9 2012-07-08 13:07:14

akuma

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-01-04
Posty: 5
Punktów :   

Re: Dobro i zło to tylko fikcja.

Świetny był ten numer na eliksirach xD Hermiona i Snape jako kochankowie? Nie wyobrażam sobie tego xD Ciekawa jestem reakcji Dracona, jak dowie się prawdy

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bloodteam.pun.pl www.cabal.pun.pl www.twierdzazakonow.pun.pl www.scooteropole.pun.pl www.matematyka2010.pun.pl